licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 5 lipca 2007

Przychodzi Baba...

…Cleosia do doktora.

Baba Cleosia: puk puk
Doktor: (młody i przeraźliwie chudy – czyżby strajk głodowy?) Proszę.
BC: Panie doktorze kończę się.
D: Ale na co konkretnie.
BC: Hertzklekoty mam i mnie boli.
D: Proszę się rozebrać (ekhe) zrobimy EKG. Nic tu nie widzę…
BC: To pewnie dlatego, że ja podobno serca nie mam.
D: :)))
BC: Umieram?
D: Jeszcze nie bardzo.
BC: To dobrze, bo mam jeszcze trochę do zrobienia w życiu.
D: Proszę iść zrobić zdjęcie rentgenowskie i wrócić do mnie.
BC: (poszła, zrobiła, wróciła) Prosze bardzo.
D: No tak jak mówiłem nic tu nie ma.
BC: No błagam przy tej świetlówce nawet jakbym miała serce to by go pan nie zobaczył:)))
D: :))) Lekarstwo takie pani zapiszę… raz dziennie proszę brać bo to nerwobóle, ale jakby nie pomogło proszę się do mnie zgłosić.
BC: A może mi pan na drugiej recepcie przepisać, żeby mnie mąż nie wkurzał???
Pielęgniarka Zza Parawanu: Gwarantuję pani, że to jest niewykonalne. Musiałaby być recepta na zmianę męża a i tak każdy wkurza.
BC: To bez sensu, niech będzie tylko lekarstwo.
D: Proszę i do widzenia.
BC: Niekoniecznie mam nadzieję. Dziękuję.

Ciekawe czy po mojej wizycie wywieszą kartkę „Tej Baby nie przyjmujemy”???

2 komentarze: