licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 11 listopada 2010

Jak czytam...

…wypowiedzi Kaczora, to mi się słabo robi. Na pocieszenie staję na wadze, a tam 6 kg mniej. Dla rozluźnienia wskakuję na drabinę i myję okno. Kwiatki już wyprałam. Dobry początek dnia – z wagą w tle szczególnie:)

APDEJT:
Zadzwoniłam do Ciotki Kapo z informacją jak się Smok czuje, bo od wczoraj gorączka 39 i więcej i ogólny zgon. Drożdż przekazywał, że Ciotka prosiła o info to zadzwoniłam. I zrobiło mi się ciepło w okolicy kamienia zwanego sercem. Bo Ona do mnie „słoneczko” i „kochanie” i „całuję was mocno”. Jakby w ogóle nie było żadnego rozwodu, kwasu, niechęci. Ma kobieta klasę – naprawdę, jako jedyna w całym tym klanie. A ja myślałam, że Ona, tak kochająca Drożdża będzie mnie nienawidziła po grób za zrobienie mu kuku. Zawsze mówiłam, że to babeczka o wielkim sercu, tylko trudnym charakterze i trzeba mieć podejście. A oni wszyscy, ci drożdżowi z jednej strony ciągną z Niej kasę i korzyści wszelakie, a z drugiej odsądzają od czci i wiary za różne dziwactwa. No ma, i co z tego? Serio, poczułam się wyjątkowo fajnie.

1 komentarz: