licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Czy ja jestem...

…jakaś nienormalna, że przez pół roku wybierałam dozownik na mydło do łazienki i czekałam na to, aż będę miała na niego kasę? Oraz na dwa kubki.
Czy to jest jakieś dziwne, że teraz mam fazę na wybieranie dozownika na mydło i płyn do mycia naczyń do kuchni? I że muszą być metalowo/satynowo-przezroczyste, żeby było widać, w którym jest mydło, a w którym płyn? MJ mi dzisiaj powiedziała, że jestem estetkę (w domyśle pewnikiem nawiedzoną), bo Jej by do głowy nie przyszło wlewanie płynu do naczyń do dozownika. Nie słyszała jeszcze jak sztorcuję Diaboła, kiedy weźmie do jadalni chusteczki w pudełku niepasującym kolorem do wnętrza. Się dzieje.
Efekt nawiedzienia jest taki, że w żadnym z odwiedzonych czterech marketów nie ma takich doniczek, jakie mi są potrzebne, jakie sobie uwidziałam i jakie jeszcze w zeszłym roku  tłumnie stały na półkach. Zatem nie kupiłam, a philodendron erubescens już woła o więcej miejsca, podobnie jak paproć. Będą musiały poczekać, chyba, że ktoś widział… takie jak mi się uwidziały…

4 komentarze:

  1. I Ty smiesz mnie krytykowac za akcje szafa, estetko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo ja Kochana, dozowniki MAM. W przeciwieństwie do Twojego NIEMANIA szafy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dozownik małe badziewie – wybierałaś pół roku. Ja wielką szafę wybieram dłużej, ale wierz mi efekt będzie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać:)

    OdpowiedzUsuń