licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Muszę to sobie...

…dobrze przemyśleć, czy zaproszenie Whoever z Samcem Afro na moje osobiste urodziny nie przyprawi Jej o zawał. Znaczy SAMA to Ona już bywała, bo Król Julian jakoś nigdy się nie palił do nas i my też średnio do Niego. Ale z Samcem? I do tego Afro? Co z tego, że to dopiero za trzy miesiące – niech ma dziewczyna zagwozdkę. Zasadniczo gdyby ktoś jeszcze pragnął przytagrać jakieś towarzyszące ciastko, to prosz się nie krępować.

Oko mi wypływa nabawiwszy się uprzednio jakiegoś pocharatania na białku. Średnio fajne uczucie doprawdy. Z kontaktami daje efekt spojrzenia wkurwionego Erysia.

Btw w czwartej serii Eryś jest taki dupowaty, że ja pragnę mojego wampirzego sukinsyna back!!! Kate by go nie zniesła.

Angielskiego 40% zrobione. Ambitny plan zakłada jeszcze 3 kursy, a potem włoski. A potem znalazłam sobie szkołę (no dobra Druid znalazł, ale oj tam), w której uczą organizacji reklamy. A potem nie wiem co, ale coś sobie wynajdę.

Doniczek nadal nie mam. Znaczy mam, w Warszawie, ale koszty przesyłki przekraczają wartość doniczek. Niech mnie ktoś przytuli. Za to dozowniki do kuchni znalazłam i teraz czekam tylko na fundusze. Na złość Kate i żeby Jej wejść okrakiem na ambicję będę teraz wybierała wszystko szybko (i z doskonałym jak zawsze wyczuciem). Może Ją to skłoni do tej szafy?:)

Jeden nasz pracownik, nazwijmy go Misiem Kuleczką, opowiadał mi dzisiaj, jak to pojechał z wnuczką na badanie słuchu, na ktorym okazało się, że wnuczka ma niedosłuch i proszę pana zapraszamy z NFZ w lutym. Pojechał do banku, opróżnił konto i za 4 klocuszki operację zrobili wnuczce wczoraj prywatnie. Co za zbolały żłób nieheblowany obmyśla te przepisy i komu trzeba mordę obić. Miś Kuleczka wydanych pieniędzy nie żałuje, bo wnuczka ukochana w końcu. Drugiej, żeby zazdrosna nie była o inwestycję w siostrę kupił wymarzoną hulajnogę. Tak sobie myślę, że kaliber człowieka poznaje się nie po stanie konta, nie po obwodzie w pasie, nie po tym co mówi, tylko po tym jaki jest dla ludzi – swoich i cudzych. Można mieć miliony i być malutkim jak koliberek, tyle tylko, że nie takim ślicznym.

3 komentarze:

  1. Daj namiary na doniczki – jak je można kupić na żywca, to je nabędziem, tylko przyjadą w późniejszym terminie:)Misiowy Eryś wpędza mnie w totalną depresję – na razie drogą Cleosinych opowieści. Wychodzi na to, że Whoever miała rację z jego mamlasowatością:(

    OdpowiedzUsuń
  2. whoever ma zawsze rację.A urodziny nie za trzy miesiące, tylko za dwa i pół.Przyjdę pewnie jak zwykle sama, ale za to wiem już co dostaniesz ode mnie w prezencie.
    Wyjątkowo wymyślę sama, zgoda?

    OdpowiedzUsuń
  3. acz, no wiesz… kusi :)

    OdpowiedzUsuń