licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 20 sierpnia 2011

Wyskoczyłam rano...

…żeby zostawić Wiśnię u elektryka. W końskim ogonie, bez makijażu, bez kolczyków, w lekko pogniecionym t-shircie, spodenkach i adidasach. Wracając majtałam radośnie plecakiem, bo okazało się, że elektryk zwany też Fają nie jest drogi za to robi wszystko. Na zakazanej ulicy mijali mnie z uśmiechem Panowie z Dziarami, jakoś tak łagodniejąc z wyrazu zakapiorskich pysków.
PzD: Dzień dobry pani.
Cleos: Dzień dobry.
PzD: Jaka pani śliczna.
Cleos: A dziękuję.

Przyszłam do domu, spojrzałam w lustro. Hmmmm, czyżby?
Ja się pytam o co chodzi?

APDEJT:
Matkoblosko nie słyszę silnika w Wiśni. I to nie znaczy wcale, że go nie mam, tylko że zrobili mi tłumik.

Ekipa Remontowa MJa robiła dziś wylewkę. Należy docenić fakt, że zaczęli ją robić od strony drzwi i skończyli pod oknem, opuszczając mieszkanie drogą ewakuacyjną znaczy skacząc z balkonu. A wszystko po to, żeby nie rozrabiać wylewki w przedpokoju i nie syfić dodatkowo. Poświęcenie na doskonale.

Duży za to, po zaobserwowaniu ogólnej kiły i mogiły, pokładów kurzu i farfocli powstających podczas remontu JEDYNIE kuchni,  przestał z przekąsem wspominać kurz na telewizorze w naszym salonie powstały podczas trzyletniego remontu WSZYSTKIEGO. Zamknął się i milczy w temacie, w przeciwnym razie bowiem MJ zobowiązała się, że zagoni Go do ściery i zmiotki z częstotliwością raz na kwadrans. Ha, a jak Mu tłumaczyłam, że można się zajechać odkurzając co chwilę podczas remontu, to mi mówił, że jestem ciarach leniwy. To teraz ma.

APDEJT  ZWEI:
Zasysam tego Zafona książka po książce w tempie zastraszającym. I ubolewam, że „Światła września” mają się ukazać dopiero w październiku.

APDEJT THREE:
Zaliczyłam zapach koszonej trawy, palonego ogniska i gnojówki:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz