licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 16 stycznia 2010

Lubię mieć...

…wszystko zaplanowane, zapisane, ustalone. Kieszonkowy kalendarz co roku wybieram starannie, bo oprócz standardowego „buty do odebrania”, „Rękawiczki dla Smoka”, „17.30 – ginekolog” musi się w nim znaleźć miejsce na zasłyszane debilizmy, na „zapachniało mi goframi w centrum Świętochłowic” i temu podobne. Wzorem ukochanej Chmielewskiej, w przepastnym pudle spoczywają kalendarze od 1997 roku. Tym sposobem, jeśli ktoś mnie zapyta co robiłam 26 października 2002 odpowiem bez zająknięcia, po uprzednim wygrzebaniu informacji. Bezcenne na wypadek kłótni rodzinnej, morderstwa w sąsiedztwie i innych nieprzewidzianych okoliczności. Taki lekki świr. Że ja tak mam, to wiedziałam, przywykłam, pogodziłam się, bo mi to nawet ułatwia życie. Ale…

…Diaboł przyszedł do domu.
- Cleoś masz jakiś zbędny kalendarz?
- Na kredensie leży, a co?
(Zrobiłam oczy jak spodki, bo Diaboł NIGDY o NICZYM nie pamięta to taki stan constans)
- Muszę sobie zacząćprzy Tobie zapisywać…

Alleluja.

A wczoraj zadzwonił do mnie do pracy z pytaniem:
- Czy my mamy jakieś plany na weekend, bo chciałem sobie zanotować.

Plany podałam.

Zasadniczo nie chodzi o to, żeby nie zapomnieć o tym, co w przyszłości ma być. Podobnie jak Kate zapamiętuję kalendarium na parę miesięcy do przodu. Chodzi o to, żeby pamietać co było – do najmniejszej drobnostki, bo czasem szkoda zapomnieć o pani w pokracznych kozaczkach, albo panu z cygarem na przystanku. Taki lekki świr…

APDEJT:
Jedna pani mi spadła z drabiny. Uchwyciłam lecącą niewiastę ratując jej zadek i zaskarbiając sobie dozgonną widzięczność. Dodajmy dla ułatwienia, że małżonek pani pozostał był w aucie.
Wymarzłam. Ale w Helplandzie na strudzonych wędrowców czeka gorąca Liptonka.
Słucham Vitasa… i mam ciary…

3 komentarze:

  1. To Alicja tak miała:) Nie – Joanna!
    Ja tam zapisuję, gdzie popadnie hasła dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. to tak dla równowagi – ja mam dokładnie odwrotnie – tzn. w torebce jest kalendarz i owszem, a w nim adresy…. no i to jakby wszystko… umawiam się z dwoma osobami w tym samym terminie – bo zapominam – a potem przepraszam, biegnę z wyciągniętym jęzorem, odwołuje umawiam się znów… i tak całe życie, wracam się z auta po śniadanie, albo ubrać buty bo idę w kapciuszkach… tak już mam – roztargniona ;):)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny pomysl z tym kalendarzem i zapiskami w nim

    OdpowiedzUsuń