licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Skończyłam...

… obraz. Być może chciałam inny, ale
wyszła
czy jakoś tak, czyli „Aka no Aki” czy coś podobnego. Diaboł to
sprostuje, jakby co. W końcu to dla Niego, więc niech ma
bezbłędny tytuł.

A poza tym? Poza tym, mam całą stertę zdjęć, na których
wyglądam na szczęśliwą. Dopiero teraz widzę, jak bardzo słońce w duszy i w
sercu przekłada się na fotogeniczność. Nie, żeby tam od razu jakaś Linda
Evangelista, czy coś, ale jeśli z 600 zdjęć wybieram 40, które uważam za dobre,
co zakrawa na cud. Biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia, wynik wychodzi
na plus i korzyść obecnego fotografa. Może On faktycznie COŚ we mnie widzi?

A poza tym? Poza tym martwię się Gazelą, tym, że jest
sama, że nie ma wsparcia, że się miota, że niknie w oczach, że słońca u Niej
nawet grama nie widać, chociaż na mojej ukochanej, słonecznej Wyspie mieszka.
Gdybym mogła i gdyby to coś dało, powiedziałabym Jej, że niech wsiada w autobus
z dzieciorami i przyjeżdża – coś poradzimy. Ale to motyla noga nie jest takie
proste. To NIGDY nie jest takie proste.

A poza tym? Poza tym jeszcze martwię się Kuzynką Młodszą.
Czy to jakieś skaranie, że wszystkie moje o tym samym imieniu mają jakieś
anorektyczno-bulimiczne niewiadomoco? Co robić, co robić, co robić? Na tym
etapie najlepiej byłoby zamknąć na oddziale, karmić sondą i odliczać kalorie, ale chole… aniele skrzydło, nie
mój ci to cyrk i nie moje małpy. Chciałabym tylko uniknąć pogrzebu.

A poza tym? Poza tym, mam w głowie kolejny obraz. I muszę
rozbroić choinkę. I pościel zmienić. I karmnik zamieść. I poczytać -
koniecznie. A wieczorkiem, może filmik?

APDEJT:
Diaboł mówi, że Akai Aki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz