licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 22 stycznia 2010

Miasto po zmroku...

…nabiera uroku. I magii trochę. W obiektywie wygląda cudnie serio, serio. I tylko Diaboł marudził, że Mu w giczoły zimno, i wąs zamarzł, i małego palca u ręki nie czuje. Po co Mu mały palec, skoro to kciuk jest kluczowy, doprawdy nie wiem.

I jak jeszcze raz w najbliżyszm tygodniu usłyszę, że „bo ty jesteś taka optymistyczna/radosna/wesoła, że jak na ciebie się patrzy to się człowiekowi od razu cieszyć chce”, to słowo daję – będę rzygać… dalej niż widzę. Ludzie to leniwe matoły – nie chce im się poszukać wokół siebie zjawisk/rzeczy/sytuacji „na plus”. Wolą pasożytować na cudzym optymizmie i słoneczności i czerpać z niej dla siebie ile się da. Nie mam nic przeciwko w sumie, tylko niech się zamkną, bo mi słabo, jak słyszę w kółko to samo. A, motyla noga, tak niewiele potrzeba, żeby świat był różowy BEZ okularów w kolorze pink.

APDEJT:
Łazienka nigdy nie była aż tak zalana:))))))))))))))
Jeśli sąsiad nie przydzie z awanturą żeśmy go zalali to będzie znak, że Blog instnieje:)))))))))))))

2 komentarze:

  1. A co się stało? Pralka?

    OdpowiedzUsuń
  2. :) jakby to była pralka to ja bym nie słała uśmiechów na kilometr:)
    Chlapaliśmy się z Diabołem oraz polewałam Go prysznicem jak stał przy drzwiach:)))

    OdpowiedzUsuń