licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 23 grudnia 2010

Czarna dupa...

…się nieco rozjaśniła. Makówki – check. Ciasto – check. Wywalenie na śmieci śmieci – check. Pomalowanie wnęki – check. Motyl na czubie – check. Tragedii nie ma, najwyżej wstanę jutro o 5 rano, jak do pracy i zabiorę się za orkę.

A propos pracy. Do Szefa S. przyjechał gość. Szef S. wchodząc do konferencyjnego zapalił światło.
Szef S: O dziwo działa.
Cleos: Nie o dziwo, tylko Pani Cleosiu.
SzS: :) Takie przejęzyczenie.

Po czym wprowadzając gościa lekko kuśtykającego do tegoś pomieszczenia:

SzS: A kule mosz? Ja jedno kula mo.
C: (pod nosem) Z tego co wiem stuprocentowy facet powinien mieć dwie kule, ale może się nie znam.

Nie wiem czy słyszeli, ale chyba nie, bo jeszcze tam pracuję:)

Oraz na wyjście życzymy sobie w duchu świątecznym:

C: I żeby Pan do nas ludzkim głosem przemawiał…
SzS: I żeby Pani przy kolacji wigilijnej pomyślała o pracy…

Na jedno i drugi komentarz jest oczywisty: TIAAAAAA…:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz