licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 30 grudnia 2010

Mogłabym...

…napisać super wypasioną notkę o tym, jak jestem nieludzko wkurzona. Wywnętrzyć się jak mnie krew zalała dziewicza, wyżyłować w temacie wścieklicy. Mogłabym być może skomentować czyjeś kompetencje tak, że wszystkim opętanym i schizofrenikom poszłoby w pięty. Mogłabym się produkować parę akapitów na temat braku rozumu i nadmiernych szumów pod kopułką, na temat niezaradności, aspołeczności, nawiedzenia, opieszałości, olewactwa, wdupiemania, mantrowania na problemy, śpiewów wielorybich na uspokojenie, cuchnięcia czosnkiem i olejkami eterycznymi, spychologii, wyręczania się, ciemniactwa i blog wie czego jeszcze. Mogłabym, ale mi się nie chce bo zjadłam chipsy ziemniaczane solone i mi trochę przeszło.

Podsumuję to słowami samego zainteresowanego:
„Co zatem robić? Zarabiając obecnie (w stosunku rocznym) mniej niż w
szkole (aczkolwiek praca mniej nerwowa, nikt nie proponuje zrobienia
loda za podwyższenie oceny etc. …a teraz to nawet bezpośredni
przełożony czyni ze mnie cyt. „mistrza świata w czekaniu” na decyzje
władnego je podjąć) niestety nie stać mnie na terapie, które podobno sprawiają cuda i po
których człowiek czuje się i 15 lat młodziej (bez tej chmury pewnie znów
bym miał 18 lat i pryszcze). Jest natomiast możliwość zmiany diety
zasobnej w energię rozgrzewającą „yang”. Może i potrwa ona z parę lat,
ale pierwsze próby wydają się obiecujące.”

Obawiam się, że nie ma szansy by przy okazji zmiany diety zmienił również pracę.

APDEJT:
Seans wieczorny:
Łzy słońca

1 komentarz:

  1. Cssso to było? Dzwoń będziemy uskuteczniać terapię:)

    OdpowiedzUsuń