…i bardzo dobrze, bo by mnie w końcu rozwaliło.
KrasnoLudka jest fajna. I istnieje spora szansa, że się polubimy, co zresztą Drożdż przewidział lata temu. Oznajmiłam mu dzisiaj ten fakt oraz fakt spotkania na szczycie. Mina – bezcenna. Alutka słuchająca w aucie przez otwarte okno – efekt uboczny. W końcu to on nauczył mnie kultowego hasła, że „podłe plany nie uknują się same.” :) I może sobie Whoever twierdzić, że jestem nienormalna, MJ, że mnie pokopało, a jednak uważam, że to nie był zły pomysł i jeszcze wyjdzie mi na dobre.
W temacie innym – zostało mi 8 godzin. Dam radę, bo już i tak paranoja przekroczyła granice wszelkiego absurdu, więc nie jestem pewna czy jeszcze coś jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Tym bardziej, że dookoła spotykam się wyłącznie z wyrazami żalu i niepowetowanej straty. Pięć wyjątków wiosny nie czyni i humoru nie psuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz