licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 8 października 2011

Nienawidzę...

…przepakowywania torebki. A wiadomo, że torebka musi pasować do butów, a buty do reszty. W celu sprawdzenia, czy mogę chodzić cały tydzień z jedną torebką  zmianiając tylko ciuchy w tym samym kolorze postanowiłam przeprowadzić eksperyment. We fioletach mogę spokojnie. W czerni nawet dwa tygodnie. Od poniedziałku testuję czerwienie. Ale i tak już jestem szczęśliwym człowiekiem, bo w ciągu ostatnich dwóch tygodni zmieniałam torebkę tylko dwa razy (poprzednio bywało pięć i częściej).
Ktoś się jeszcze ma ochotę pośmiaćze mnie, że mam ciuchy w garderobie ułożone/powieszone kolorami? I że dokupuję wyłącznie pasujące kolory chociaż w różnych odcieniach?

No:)

APDEJT:
Rozpoczęłam produkcję choinkowych pierduśników. Kill me. Najlepiej softly with windows.

Smok śpi w namiocie Spidermana – faza taka. Na rano bułeczki serowe. Powiedzcie mi kto je zrobi, kiedy my tu z Diabołem wyżlopali po dwa drinki z Red Bullem czy innym Tigerem. Bo kurna NIE JA. No dobra JA, ale nie zamierzam mieć fątastycznego humoru w tem temacie.
Na jutro w planie te kurna bułeczki, (spacja mie sie wciska nie tam gdzie powinna i poprawiać muszę, zaraz mnie szlag nagły jany trafi – to przez tego Tigera), wybory, gipsowanie, obiad i Kung Fu Panda 2.
Ktoś mnie może przytulić? Bo mam czkawkę.

2 komentarze:

  1. A dlaczego to miałoby być śmieszne? To nie standardzik? Co do stresu zmiany torebki:
    w zeszłą sobotę bardzo się spieszyłam na pewną paradę i po prostu do wielkiej torby w kolroarch jesieni wrzuciłam małą czarną, którą miałam poprzedniego wieczoru:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja robię tak samo :)Znaczy – wieszam kolorami. Kupuję to co mi się podoba, ale że mam „fazy kolorystyczne” to z reguły przez dłuższy czas kupuję ten sam kolor :)Ostatnio zdarzyło mi się wyjechać z domu na pięć dni z zielonymi paznokciami :)
    I też dałam radę kolorystycznie :):)

    OdpowiedzUsuń