licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 22 lutego 2013

Najpierw...

... i pomyślałam sobie, że też chciałabym umrzeć w takiej sytuacji.

A potem
, które dostałam od Marchwiaka. Nie jestem pewna, czy wiedziała co robi - sądzę, że raczej nie. Tym bardziej, że momentami nawet brała w tym wszystkim udział. Bardzo nie chciałam wtedy umrzeć. Być może dlatego jeszcze żyję. Po coś...

3 komentarze:

  1. Ty i chęci umierania trochę do siebie nie pasujecie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Well, jak sobie zwizualizuję siebie sparaliżowaną, podłączoną do czego tylko się da, z amputowaną nogą i bez możliwości wyleczenia, to jakoś nie bardzo widzę wokół szczęśliwe życie i uśmiechniętą Rodzinę. Raczej zgorzknienie, i zniechęcenie opiekowaniem się po latach. Wolałabym raczej niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już planujesz? Może by tak zwiększenie endorfin - wedle uznania w czekoladzie bądź wysiłku fizycznym:) Popracujemy nad tym dzisiaj:)

    OdpowiedzUsuń