licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 3 kwietnia 2003

KOSZMAR

Śniło mi się, że z jakichś niewyjaśnionych przyczyn wróciłam do K. Oznaczałoby to, że Grzech musiał przenieść się na tamten świat, bo z własnej woli bym Go nie zostawiła dla tamtego kretyna. Na palcu miałam złotą obrączkę z wygrawerowanym „Jesteś moim Słońcem”. To oznaczało, że jednak odbył się ślub planowany na 23 maja. Kupowałam w sklepie pomarańcze i cebulę. Nie wiem dlaczego tak, ale pomarańczy było dużo a cebule dwie. Równie dobrze mogłam to dostać na straganie należącym do Matki K., ale nie poszłam tam. Też nie wiem dlaczego. Wchodziłam z tymi zakupami po schodach. Klatka schodowa była jakaś taka dziwna, niepodobna do tej, w której mieszkaliśmy osiem miesięcy. Stał na korytarzu przed drzwiami i czekał na mnie. Zaczął mówić, że pewnie poszłam się puszczać i pieprzyć ze wszystkimi tylko nie z nim. Że on mi pokaże gdzie jest moje miejsce. W momencie kiedy podniósł rękę w tak dobrze znanym mi geście rzuciłam w niego siatką z pomarańczami i wpadłam do mieszkania. Uciekałam przez okno. Z pierwszego piętra nie wiem jakim cudem udało mi się wyskoczyć. Zważywszy, że mam lęk wysokości to faktycznie był cud. Biegłam ulicą, a za sobą słyszałam wrzaski przez okno, że jestem szmatą i kurwą i dziwką i mam spierdalać do Tatusia. Potem nie było już nic.

Grzech powiedział mi rano, że cała noc rzucałam się jakbym tańczyła połamańca jakiegoś. I że trzęsłam się i nie mógł mnie nawet dotknąć, bo krzyczałam.

Mając 22 lata (o ile dobrze pamiętam, a staram się zapomnieć) wygrałam sprawę w sądzie. O znęcanie się psychiczne i fizyczne, o zniszczenie mienia i inne takie. K. dostał tylko 1.400 PLN grzywny, żadnych zawiasów, nic. Potem lał jeszcze dwie dziewczyny. Wiem, bo zadzwoniły do mnie w końcu, żeby zapytać jak wygląda zakładnaie sprawy i składanie zawiadomienia o przestępstwie. Ostatecznie żadna z nich nie zrobiła nic, żeby go w końcu zamknąć. Bały się. Kumplujemy się do dziś. Ofiary przemocy domowej.

Dobrze, że nie wyszłam za niego za mąż.

9 komentarzy:

  1. Faraon (ze Stolycy)3 kwietnia 2003 10:04

    ech te chopy…

    OdpowiedzUsuń
  2. no jak mozna tak cleos…eh..

    OdpowiedzUsuń
  3. co „jak można”, bo nie rozumiem?????

    OdpowiedzUsuń
  4. Może głupi jestem, niewiele wiem o życiu etc. etc., ale doprawdy nie pojmuję jak można (było) być z kimś kogo się uważa za kretyna. Wtedy się go za kretyna nie uważało? „Miłość” i zauroczenie odbierało rozum i trzeźwy ogląd sytuacji? Chamstwo wydawało się być męskością?
    Nie jesteś przecież głupia, więc moja teoria, że te, które są z głupimi muszą być dwa razy od nich głupsze, nie sprawdza się (chociaż w moim przypadku ta teoria sprawdza się jak najbardziej – nie ma takiej głupiej…)
    Dlaczego więc tak jest? Byłbym wdzięczny za oświecenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. eXXXtreme do m3 kwietnia 2003 13:46

    nie wiem czy wiesz ale sa takie co lubia gnojenie…

    OdpowiedzUsuń
  6. aha cleos nie jest taka

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wiem. teraz uważam to za głupote i chociaż nie żałuję bo jednak czegoś się nauczyłam, nie popełniłabym drugi raztego błedu. Tak naprawdę K. kretynem nie jest. Co prawda nie ma matury nie skończył szkół żadnych, ale ma gadane, ma urok i czar i szarmanckość i romantyzm. A potem nagle ma silny prawy sierpowy. Nie wiem czemu 4 lata trwałam w koszmarze i nie potrafię tego wytłumaczyć. Moja Mama też o to pytała. Zaślepienie, miłość, wiara, że się zmieni jednak? Nie wiem i nie wiem. Teraz już tak nie poddaję się emocjom jeśli o K. chodzi. Teraz zemsta jeszcze się nie skończyła i tylko kiedy rzucam się całą noc jak ryba bez wody pozwalam sobie na bluzganie w jego kierunku. Chyba mogę?

    OdpowiedzUsuń
  8. Aga (czekoladowa)9 kwietnia 2003 23:18

    przeczytalam i rece rozkladam. dzieki bogu ze nie wyszlas za maz:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. ano dzięki… dzięki

    OdpowiedzUsuń