licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 9 lutego 2003

UMORUSANIE...

…wyszło mi idealnie, ale od początku …Byliśmy w parku na zimowym
spacerze prawie-rodzinnym… prawie, o Juniora nie ma i zastępujemy go psem…
No więc byliśmy w parku, gdzie oczywiście odbyła się wojna na śnieżki.
Traktor głupieje do reszty na widok śniegu… Śniegożerca…do tego
morderca krzaczków masakruje wszystkie wystające gałęzie i przynosi je, żeby
mu rzucać… czekam tylko chwili kiedy panowie z Zieleni Miejskiej zwrócą mi
uwagę, że nie szanuję ich pracy i mój pies pajac zżera badyle sterczące z
ziemi… No i ostatecznie zrobiłam to… przypomniałam sobie jak robi się
orła na śniegu…stara baba a jaka goopia?:) Grzech zrobił zdjęcie…
chyba po to, żeby dzieciom pokazywać w przyszłości jaką mają szurniętą
mamuśkę… Taaaaaa, brudna jak sto nieszczęść z psem pałętającym się pod
nogami i goniącym za dziećmi w sankach… uroczy widok. I taka
uwalana, ze śladami psich łap na różowej kurtce puchowej (feeee)musiałam
iść z Grzechem do miasta, bo biedaczysko podziębił się i potrzebował
syropku i innych śmieci z apteki (ach ta silna płeć). Wstyd mi było
strasznie, ale w końcu jakoś przebrnęłam przez drogę do i z
apteki… Ludzie trochę dziwnie się na nas patrzyli, a Traktor nie nauczył się
jeszcze zagryzać wszystkich którzy krzywo spojrzą na jego ukochanych
Państwa, ale co mi tam…poczułam w sobie dziecko… Jejku jak mi było
fajnie… mogłam się potarzać w śniegu… wrzeszczeć… śmiać i
hałasować… mogłam masakrować krzaki razem z psem…:):):):) Piknie…
Skończyło się tym, że Grzech leży pod kołderką zakałapućkany po same uszy a
ja tyram jak niewolnica zaprzężona w kierat gosposi domowej… I nawet ja…
niegotująca… obudziłam Go dopiero jak obadek parował na stole…Ech… jak
bardzo można się poświęcić dla chopka, którego się kocha? OSTATNI RAZ
gotowałam i chciałam, żeby to było jasne…Pies padł jak sznytka na asfalt
(dla niehanysów – „pies padł wycieńczony”) ja chyba też zaraz
padnę… tymczasem trzymajcie się i pamiętajcie, że w każdym z nas jest
stuknięty dzieciak, który kocha robić orły na śniegu:))))

7 komentarzy:

  1. no pewnie…a grzechu to ma fajnie…:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No taaa…wiedziałam….Blond dzika świnia robiąca orzełki na sniegu – MUSZĘ TO ZOBACZYĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. … zatłukę Cię, jak już się spotakmy… obiecuję…a potem może trzeba Cię będzie reanimować… oddam Cię Traktorowi na oddychanie usta pysk…:) grrrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  4. hhihihihi… Cleosiu…
    Jak cudnie!!!
    Znam to! To takie magiczne chwile, wydobywamy z nich radosc cala prawdziwa jaka tkwi w nas…
    Pieknie…
    Orzelek;) hihihi…
    A kiedy ja ostatnio paplalam sie w sniegu…?
    Cleosiu…z pieskami to jest anielska zabawa;)
    swiat radosci i nic poza tym nie istnieje…
    Takie chwile sa potrzebne;)
    Ciumusie anielskie…
    Kofffana Wlocznio i Tarczo Sprawiedliwosci :):):)

    OdpowiedzUsuń
  5. …już robie za Tarczę i Włócznię, jeszcze Ci został Toporek, Rapier, Kałasznikow i parę innych sprzętów bojowych… polecam się… tylko nie wiem czy podołam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. hihihi…
    Ciumusie kochana Cleosiu:):))))
    Tyś wszystkim co sprawiedliwosci broni…
    Te wszystkie akcesoria…hmmmmmm…niteczka sie staja wobec tej wielkiej aury jaka tworzysz…
    Dziekuje Ci za wszystko:)
    I wiedz ze ja zawsze jestem,
    w oblokach, na ziemi, na drzewie, czy teczy… ja i tak jestem… dla Ciebie zawsze… Ciumusie:):)

    OdpowiedzUsuń
  7. ……kurka wodna…no szczerze mówiąc to ta reanimacja podobałaby mi się bardziej, gdybyś ty była wykonawcą…nawet jakbyś mi żebra ze złości połamała…Też Cię koffam GIWERO SPRAWIEDLIWOŚCI :)))

    OdpowiedzUsuń