Kolejna poważna rozmowa… lekko bolesna… nawet się nie poryczałam,
chociaż łzy ciesnęły się do oczu… bo było mi paskudnie…a potem Grzech
waląc głową w oparcie kanapy (na szczęście mięciutkie)zawołał: „Niedobry
Zgredek, niedobry”… no i jak tu się gniewać…? Jeszcze mi nie przeszło,
trochę to potrwa, zanim znowu poczuję się księżniczką, ale przynajmniej wiem,
że powiedziałam co mnie gryzie, i że będzie się starał… chyba… póki co
praca była najważniejsza… może teraz to się zmieni…? a może nie? a wtedy
nie wiem co zrobię… bo nie dam się tłamsić w domq podczas kiedu On
zakopuje się w interesującej, poważnej i potrzebnej pracy… OOOOOO NIEEEEE…
nie będę robić za sekretarkę, gosposię i kochankę (od przypadku do
przypadku)… w życiu… a to oznacza wojnę…No ale na razie jest oki…
Zgredek obiecał poprawę:):):)
wtorek, 11 lutego 2003
Zgredek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
rozbrajający ten twój Grzech :)))
OdpowiedzUsuń