licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 28 marca 2003

Spotkania...

dzisiaj będzie poważniej…

Do tej pory spotkałam dwie osoby poznane przez cz@t: Łobuziaka i Faraona. W sobotę mam się spotkać z Medeą chociaż nie wiadomo czy coś z tego wyjdzie, bo my obie zagonione jak szkapy westernowe.
Telefonicznie słysząłam się z B@ś, Szirą, 10_MUZą, Giną, eXXXtreme. Emalie posyłam i posyłają mi poza w/w: JOY, Mrooffka, c.k. dezerter, Frojdzik, Piegulina (całego jednego wysłała z interesem do tego). Jednym słowem moje grono znajomych powiększyło się znacznie dzięki cz@tom, gadulcom i innym cudom techniki. Nawet Grzech powoli przekonuje się do tych ludzi i zmienia o nich zdanie. Do tej pory byli potencjalnymi psychopatycznymi mordercami, teraz nie wyraził sprzeciwu na wieść, że jadę z Medeą na wakacje.
No, ale po co to piszę? Bo podczas dzisiejszej rozmowy z Braciszkiem Pajacem wyszło nam, że Jemu net przesłonił świat realny. A tak być nie może – nie może i kropka. Kaplica całkowita. Tylko jak się przed tym bronić? Życie Słoneczny Bracie, życie Ci jest potrzebne. I letnie spotkanie. Ale tę decyzję musisz podjąć sam.

7 komentarzy:

  1. Hmm…no trudna sprawa z tym netem. Z netem źle, bez netu jeszcze gorzej..Ale jedno wiem…ciesze się, że poznałam tych wszystkich ludzi…jednych lubię bardziej, drugich mniej…ale jestem bogatsza o nowe znajomości. Od roku czatowania poznałam w realu ok. 20 osobników i mam apetyt na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście nie cenię tego typu znajomości, zwłaszcza, że są one w większości (jeśli nie w całości – piszę o sobie) bękartami moimi i mojej frustracji. Z tego powodu nie są one możliwe do zaakceptowania i z góry przeznaczone do aborcji… Mimo, że z prawego łoża nie ma nic…

    OdpowiedzUsuń
  3. mimo wszystko nie czuję nie wyskrobana, usunięta i wywleczona aborcyjnie. Tylko nie pisz znowu po roku z niewiadomych przyczyn o libetynizmie i frustracjach. A poza tym każdy swoje zdanie ma, tylko nie rozumiem Twoich tu pobytów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mógłbym napisać, że trzeba poznać to, czego ma się nie lubić i od czasu do czasu należało by tego powtórnie doświadczać, przypominać sobie na siłę o niechęci, jaką się czuje, tak aby owa niechęć była czymś prawdziwym, a nie jedynie tej niechęci pamięcią i niejasnym kultem… Dlatego też trzeba czasami upadlać swój nastrój (aby nie zapomnieć co i dlaczego właściwie upadla) np. idąc do supermarketu, stojąc w jakiejś durnej kolejce, jadąc zatłoczonym metrem, spacerując po starówce, czy odwiedzając tę słoneczną stronę… Ale nie… Z przykrością stwierdzam, że Twoja strona znacznie ustępuje mocą upadlania mojego nastroju starówce, choć miejscami daje mi mocno w kość… Jestem tu tylko z ciekawości (bo tak podobno bliżej do piekła)

    OdpowiedzUsuń
  5. którymi miejscami? Będę specjalnie dla Ciebie je mnożyła w nieskończoność:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za zaszyt mnie spotyka.. Chcesz żebym sam się do grobu wpędził? Chociaż… To wcale niegłupi pomysł…

    OdpowiedzUsuń
  7. Cleos ma zawsze racje cmokkkk:)

    OdpowiedzUsuń