licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 24 marca 2003

Wyniki...

po sobotniej imprezie… Po pierwsze niedzielny ból głowy – zwyczajowo nie piję i nagle odkryłam, że wytrawne wino źle na mnie wpływa. APEL: Mężu Kochany niegdy więcej nie przynoś wytrawnego wińska.
Po drugie leniwa niedziela. Leżeliśmy z Grzechem martwym bykiem pół dnia, drugie pół niespiesznie baraszkując. APEL: Grzechu robimy częściej sobotnie imprezy.
Po trzecie ubyło mi kilka centymetrów:))))))))HURRRRAAAAAAAA – 5 w talii i (niestety) – 4 w biuście. Efekty tabletek i diety MŻ są faktycznie słoneczne. APEL: Kochany Mężu kulaj dla mnie następne opakowanie, bo niedługo będzie potrzebne.
Po czwarte wniosek koszmarny – nie zmalał mi tyłek. APEL: Cleos najboskiejsza pierdoło weź się za siebie jeszcze bardziej.

A w ogóle to dochodzę do smutnego wniosku, że to nie rutyna, nie zazdrość, nie oziębłość czy inne gluty zabijają chęc tzw. związkowania w związku (i żeby nie było nie ma to nic wspólnego z seksem – tylko z byciem ze sobą).Otóż nie – to po prostu zmęczenie. Ja padam na blond dziób, Grzech w przerwach baraszkowania czytał akta. Potem też zmęczony oddebilał się oglądając RealTV. No czysta paranoja. Czas wypocząć…ale do wakacji i planowanego urlopu jeszcze taki szmat tyrania…Czasem mam dosyć. Zwyczajnie, po prostu, najnormalniej w świecie DOSYYYYYYYYĆ!!!!!!!! I kropka…

3 komentarze:

  1. czy zmeczenie?..moze i tak…bo za tym idzie brak wyobrazni, szalenstwa, pomyslow i ochoty na głupstwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Wytrawne czerwone nie daj boże??

    OdpowiedzUsuń
  3. o. Pszeoralny24 marca 2003 10:43

    That’s life ;-)

    OdpowiedzUsuń