licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 14 października 2009

Okresowa samoocena...

autoironiczna. Nie ma nic wspólnego z menstruacją, ani zawirowaniami pogodowymi. Nic.
Jestem wymagająca. Poprzeczkę zawsze stawiam wysoko. Wymagam od wszystkich, najwięcej od siebie, żeby mi nikt nie zarzucił, że chcę czegoś czego sama nie. Zatem jeśli nie to ja też nie, jeśli tak to i owszem ja też. Nienawidzę głupoty, chamstwa i bezmyślności – uczulenie mam. Jestem anielsko cierpliwa, kiedy trzeba, można mi na język nadeptać, na głowę mi można wejść i poskakać słowa nie powiem. Mściwa jestem do przesady i pamiętam po latach. Wielkich krzywd – tych naprawdę wielkich nie wybaczam, nie zapominam i nawet jeśli z pozoru wyglądam, jakbym o tym nie myślała od dekady, knuję plany i wcielam je w życie – boleśnie dla kogoś przeważnie. Przy tych wielkich krzywdach nie waham się dzisiaj kochać, jutro nienawidzieć – jedno i drugie szczerze i z głębi serca…

…To wszystko zdecydowanie nie ułatwia mi życia. Nie ułatwia też życia ze mną. Nie wiem, czy ułatwia bycie mi bliskim i przyjacielem, ale na pewno uświadamia, że niedobrze być mi wrogiem. Najgorzej jeśli jedna parszywa cecha wyklucza się z drugą, a dwa odczucia w temacie dowolnym trwają jednocześnie. To mi właśnie nie ułatwia życia. Wcale a wcale.

5 komentarzy:

  1. Nie wodziłabym na pokuszenie, anielico, tym skakaniem po głowie!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. i tak, kto wie, że może ten skacze, to mi jakby bez różnicy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zamawiam deptanie po języku!!

    OdpowiedzUsuń
  4. A palce do oka i do nosa można przyjacielsko wkładać Pani Cleosiu? ;) ekhm…

    OdpowiedzUsuń
  5. oraz gdzie tam sobie jeszcze chcesz:) po przyjacielsku można wiele.

    OdpowiedzUsuń