licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 13 stycznia 2011

Powinniśmy mieć...

…w nazwie  dodane „zakład pracy chronionej”. Jak kiedyś stracę resztki cierpliwości, które mój język trzymają na wodzy, to uwierzcie mi nie ma takiego demoniszcza, które byłoby straszniejsze ode mnie. I nie będę się bawiła w opętywanie tylko pojadę po bandzie prostą drogą do świętego spokoju.

Bardzo nie lubię, jak mi ktoś rzuca słuchawką.

I zastanawiam się dlaczgo MJ wyszła za Dużego. Dlaczego czekała na Niego tych osiem lat zanim sie rozwiódł? I jakim cudem z Nim wytrzymuje? Gdyż uważam, że Duży, to największy znany mi egoista, najbardziej nietolerancyjna osoba na świecie, największy małostkowy zapatrzony w czubek własnego nosa frustrat jakiego znam. Pieniacz. Choleryk. Nadęty bubek. Nieprzyjmujący sensownych argumentów, głuchy na rozsądne gadanie kulfon. Tak, bardzo proszę, owszem kocham Go, ale miewam ochotę nabić Mu głowę na pal i pokazać język oraz palec. I owszem, w ostatecznym rozrachunku On by mi gwiazdkę z nieba i kometę McNaughta nawet, gdybym się uparła, ale po co w takim razie to całe piergolenie po drodze, te awantury, ten brak chęci zrozumienia, to zadzieranie nosa, ta  napuszona nadętość? Nie kumam. I tylko spróbuj człowieku powiedzieć coś nie po myśli, nie zgodzić się, mieć odmienne zdanie i jeszcze nie daj bloże mieć rację…  Hiroszima-Nagasaki tak nie wybuchały.

Ja rozumiem, że dzisiaj trzynastego i ja zasadniczo lubię trzynastki, ale niech ten dzień już się skończy.

2 komentarze:

  1. Mam taki zestaw w domu. Od lat zadaję sobie te same pytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. to może na tej ulicy chłopy tak mają…skądś znam taki ciężki przypadek:)

    OdpowiedzUsuń