licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 20 stycznia 2008

Po dobrym wieczorze...

…dobry sen, dobre śródprzebudzeniie, dobry poranek i przedpołudnie. Niewiele, tak wiele, wszystko. Moje gorsze „ja” uśpione, budzi się tylko chwilami i syczy ostrzegawczo „zossssstaw mnie w sssssssspokoju”. Nie działa, nie dociera… Ssssstaram się panować nas sssssobą. Brrrr. Kino ze Smokiem odrywa od złych myśli, niszcząca energia znajduje ujście w śmiechu, kiedy Smok krzyczy z fotela na cała salę kinową „Dasz ladę szczulku dasz ladę, złap się książki i płyń!!! Płyyyyyń!!!” Skupiam się na bajce, na śmiesznej historii – a i tak każda komórka odczuwa tą obecność zapamiętaną z Wiejskiego Rancho Kate, kiedy widziałam bajkę po raz pierwszy. „Mamo, mamo dlaczego on płacze?” Odrywam myśli od innego obrazu „Bo mu szczur uciekł, a myślał, że mu pomoże”. Koncentruję się na rozsypanym popcornie, na odkręceniu butelki z wodą, na usadzeniu Smoka na miejscu i utrzymaniu Jej tam przez chwilę. Bajka się kończy. Szczęśliwie. Więc dlaczego z ledwością hamuję cisnące się pod powieki łzy? Przed oczami staje mi wczorajszy dialog „- To co może rodzinnie? – Uprzedzając twoje pytanie raczej nie. – No tak w takiej sytuacji to faktycznie nie darady.” Dlatego…

2 komentarze:

  1. nie płacz My Dear… i Tobie wkrótce pomogą jakieś szczurki…

    OdpowiedzUsuń
  2. a propo szczurka: we środę dokonałam wyboru i nasz zwierzyniec zmiejszył się o szczurzycę… Ola bardzo to przeżyła, ale szczurzyca była za bardzo chora

    OdpowiedzUsuń