…dzięki. Tym, co zapomnieli – no cóż i tak nie obchodzę:)
Smok recytujący wierszyk o babci do czarnego, granitowego krzyża – ponad moje siły… „- Mamo, a dlaczego plababcia się nie uśmiechnęła? – Uśmiechnęła się Smoku, widzisz jak słonko świeci? i jak drzewa szumią? Babcia się tak uśmiecha do ciebie. – Acha. Mamo, mogę położyć kwiatka? – Jasne Smoku. – Wszystkiego najlepsiego z okazji dnia babci plababciu.” I naprawdę… drzewa szumiały inaczej…
Jaka szkoda, że Kochane Babcie tak szybko odchodzą… :-(
OdpowiedzUsuńja nie dojechałam na cmentarz dzisiaj… pogoda beznadziejna
OdpowiedzUsuń1. A nie właściwsze do nieobchodzenia byłyby przypadkiem te listopadowe jagnieszki?
OdpowiedzUsuń2. Bieg czasu jest nieubłagany, ale wczoraj za naszymi babciami płakał nawet deszczyk:)) A jakiś likierek czy koniaczek też powinien był wsiąknąć w ziemię:))
być może i właściwsze, gdyby nie to, że w te styczniowe zechcieli mię rodziciele również ochrzcić. Zawsze świętowałam z Babcią…
OdpowiedzUsuńAaaaa, to zmienia całkowicie postać rzeczy. Co prawda my obie specjalistki od chrztów, ale żyłam w błogiej nieświadomości co do daty wypędzenia diabła z Twojej kobrzej osóbki.
OdpowiedzUsuńczy ja gdzieś napisałam, że ten chrzest skuteczny był i wypędził?:)))
OdpowiedzUsuń