licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 20 maja 2003

Szefowa ...

…jest jak trollica. Trollica ma 157 cm wzrostu, rudy łeb krótko ścięty, tyłek o jakieś 40 cm szerszy od bioder – co w całokształcie daje efekt przykurczonego krasnoluda. Trollica lubuje się w złocie, którym obwiesza się na potęgę. Główną księgową jest – niezłą chyba – taką co to jak każda główna zresztą kręci wałki na skalę kosmiczną. Trollica zarabia ok. 3500 PLN a sfałszowała umowę z AVONEM, wypisana na mnie, że to niby zgadzam się być podległą jej konsultantką. Od każdej takiej umowy ona jako szyszka avonowa większa ma jakieś tam profity. Sprawa wyszła bo AVON ze stolicy napisał do mnie, że niby nie zapłaciłam jakiejś faktury za dostarczone kosmetyki. Dzwonię do Wa-wy a tam mi pani bardzo miła mówi, że jestem konsultantką i zamawiałam pierdoły na adres szefowej. Zrobiłam awanturę, skasowali moje konto konsultanckie, dostałam pismo z przeprosinami, umowy nie chcieli mi dać. Trollicy nie powiedziałam. Musze najpierw w biurze AVON w moim mieście wydobyć umowę podpisaną przez nią jako ja. A do tego potrzebny mi Grzech, żeby tam oficjalnie ze mną poszedł. AVONU już od trollicy nie kupuję.
Trollica jest dwulicowa. Potrafi śmiać się z moich dowcipów, a za chwilę mówi mi na „pani” i pluje się o byle gucio. Trollica jest tu też tak jak ja po znajomości.
Córka trollicy chodziła do mnie na korepetycje. Ładna i niegłupia tylko zmanierowana.
Syn trollicy kochał się we mnie jakiś czas, teraz mu przeszło chyba – jakieś 16 lat ma, może 17.
Trollica lubi wypić sobie, chociaż w firmie jest oficjalny wydany przez Dyrektora zakaz spożywania.
Jest stanowcza i dopina swego (tylko nie żakietu). Jest wymagająca, chociaż kiedy ma lepszy dzień da się z nią pogadać. Fałszywa jest. Z jednej strony tiu tiu tiu bobasku, a z drugiej kopa w sam środeczek tyłka.
Lubić jej nie lubię… nie, żebym pałała jakąś szczególną nienawiścią, ale jakoś mi ta nieszczerość kością w gardle staje. Trollica ma dziś urodziny. Nie będę się uśmiechała na imprezie w biurze. I nie będę sympatyczna.

11 komentarzy:

  1. uh, te rude najgorsze. i jeszcze to złoto..jak export/import zza Buga…

    OdpowiedzUsuń
  2. no coś w tym stylu…ssssuka

    OdpowiedzUsuń
  3. no takiej ilosci jadu sie nie spodziewalam
    a imie?
    Bozenka, Krysia, Mariolka?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jolcia… obecnie nawalona już urodzinowo jak stodoła

    OdpowiedzUsuń
  5. „Jolka, Jolka pamietasz…”
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. na pewno nie będzie pamiętała… znowu ją ktoś odwiezie do domu a wieczorem córka przyjdzie po samochód na parking pod firmą…

    OdpowiedzUsuń
  7. hmm…historyjka robi sie coraz bardziej smutna

    OdpowiedzUsuń
  8. bywa… i żeby się zapiła na amen…

    OdpowiedzUsuń
  9. eeeeeee….mocne słowa
    może ktoś by po niej jednak zapłakał

    OdpowiedzUsuń
  10. przyznaję nie jestem obiektywna chociaz staram się… pewnie mąż by wył, bo ma świra na jej punkcie. Chociaż z drugiej strony to ona utrzymuje rodzine, więc czy aby na pewno z powodu świra???

    OdpowiedzUsuń
  11. jako przykurczony krasnolud ma szefowa w zanadrzu zapewne cuda i cudenka o jakich nam maluczkim się pewnie nie sniło :)
    na coś i mąż się dał nabrac ;)

    OdpowiedzUsuń