licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 5 listopada 2007

"Belle Ami" z samego...

…rana to nie był najlepszy pomysł… Ale niech już będzie, żeby się odbić od dna trzeba je najpierw osiągnąć…

Powietrze pachnie palonymi liśćmi i mrozem. Ogień i lód… czemu mi tak zimno…?

Papier cierpliwie przyjmuje wszystko, strona po stronie, aż do wypisania długopisu, i kolejnego i jeszcze kawałka następnego wkładu. Myśli przelane wcale nie są ani lepsze, ani prostsze, ani sensowniejsze. Taka sama kołomyja przed, jak i po. Tyle tylko, że może jeśli przeczytam to za parę dni nabiorę dystansu i sama powiem sobie „kretynka!” Póki co własne wahania nastrojów mnie samą doprowadzają do szału. Śmiech – stopklatka myśli – dół. Nie da rady inaczej… na razie…

3 komentarze:

  1. ja niektorych rzeczy nie zapisuję, tak wole, bo potem do nich nie wracam, nie rozdrapuje

    OdpowiedzUsuń
  2. … a nie lepiej zamiast cały czas pisać, po prostu porozmawiać ? poznać inny punkt widzenia ? hmmm….

    OdpowiedzUsuń
  3. Porozmawiać? Hmm… gdzie ja to już słyszałem. Cóż, czasem jest tak, że najpierw trzeba zaakceptować własny punkt widzenia (niekoniecznie zrozumieć, zaakceptować) żeby próbować spojrzeć na inny. Bez tego inny punkt widzenia, jest szumem wiatru w kominie.

    OdpowiedzUsuń