licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 21 października 2007

Chciałam iść...

…ze Smokiem na liście, żeby zrobić obiecane róże dla Kobiety Grabarza – nie pójdę bo pada.

Chciałam się wyspać chociaż częściowo, połowicznie, ćwiartkowo, ósemkowo, jakkolwiek – nie wyśpię się, bo o 6.30 kiedy wracałam do domu Smok JUŻ nie spał i NADAL nie śpi.

Chciałam tu wcisnąć jeden wiersz Tetmajera – nie wcisnę, bo… no bo nie…

Oprócz tego godne odnotowania:
- obowiązek obywatelski spełniony o 6:17 czy coś koło tego,
- odkryłam w sobie funkcję dyktafonu:) chłonę, zapamiętuję, odtwarzam. Takam ci ja – najboskiejsza:)

APDEJT:
Rozleniwiający dzień… Udało mi się przespać 3 godziny z kawałeczkiem – ku pokrzepieniu serca chyba, bo ciała nie bardzo. Snuję się po mieszkaniu jak za przeproszeniem smród za wojskiem, w truskawkowej piżamie, z włosami w nieładzie artystycznym. Co w głowie to i na niej – tu i tam burza. Zawiązuję myśli w supełki, żeby o nich nie zapomnieć. Wypisuję kolejne długopisy próbując nieudolnie utrwalić te myśli. Kiedy trzeba znajduję słowa, które przylatują same, nie wiem skąd. Kiedy chcę wytłumaczyć coś sobie – cisza aż grzmi…

3 komentarze:

  1. Kobieta Grabarza??? HAHAHAH! Ale ksywa. Jej by się pewnie podobała, ale chciałbym zobaczyć minę jej męża ;)) On nie podziela raczej jej marzenia o wspólnym Zakładzie Ostatniej Posługi ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. bo to nie jest Kobieta (czyja?) Grabarza, tylko (kto? co?) Kobieta Grabarz:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie funkcja dyktafonu występuje w formie szczątkowej i chaotycznej, zanika zupełnie z okazji niewyspania. Toteż podziw mój i dyganie wzbudza Twoja Najboskiejszość :)

    OdpowiedzUsuń