licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 28 października 2007

Uroczy dzień...

…spędzam na przyszywaniu zatrzasków do togi i sprzątaniu. Chałupa lśni. Odreagowuję zgrzyt. Cudowna zmiana zaszła – nie sopelkuję, bo mi się zwyczajnie nie chce. Zgrzytnęłam… raz. Wystarczyło.

Smok przychodzi do mnie „Zaśpiewaj mi mamo.” No to śpiewam, jakoś tak samo mi przyszło…

Jego portret

Naprawdę jaki jesteś nie wie nikt
ty sam o sobie tyle wiesz, co nic
w tańczących wokół szarych lustrach dni
rozbłyska twój jasny śmiech
przerwany wpół czuły gest.
W pamięci składam wciąż pasjans z samych serc.

Naprawdę jaki jesteś nie wie nikt
ta prawda niepotrzebna wcale mi.
Gdy nie po drodze będzie razem iść
uniosę twoj zapach snu,
rysunek ust, barwę słów,
niedokończony, jasny portret twój.

Uniosę go, ocalę wszędzie
czy będziesz przy mnie, czy nie będziesz,
talizman mój z zapatrzeń nagłych twych gdzieś hen.
Gdy kiedyś poczujemy miły,
że nasze dni się wypełniły,
przez życie pójdę z ocalonym swym snem…

…ciepłym podobno altem. „Mamo jeszcze laz, jeszcze laz.” To jeszcze raz i jeszcze… uwielbiam tę piosenkę.

Po wczorajszym wieczorze czarownic Smok biega po domu i czaruje „Abla kadabla hokus pokus, cialy maly diabeł staly, niech mam nie gada”, albo gada, albo tańczy, albo kurna cokolwiek. Uprzejmie uprasza się Szanownych Czytelników, żeby nie pytali na czym polega wieczór czarownic, bo stracicie do mnie resztki szacunku:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz