licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 25 października 2007

Że niby maruda...

…jestem, tak? Że się skończył świat słoneczny i wizerunek pierdyknął na dziób, tak? Że nagłowek niefajny, bo nieradosny, tak?
Otóż niniejszym oświadczam, że to nie koniec zmian i może być tylko gorzej/wredniej/złośliwiej/okropniej (nic nie skreślać, wszystko jest właściwe). Będzie inaczej, bo jesień spędzam na zmianach i wredziolowatości. Tiaaa. Tak naprawdę każdą marudzącą chwilę analizuję potem i doszukuję się w niej pozytywów. Przykład?
Szuflad pan domu nie naprawił? Miałam dziką satysfakcję z maziania klejem i majstrowania śrubokrętem.
Czapki Smokowi nie założył? Będę miała kolejny argument.
Wody nie było? Sąsiedzi przychodzili na klachy, przynajmniej wreszcie wiem jak wyglądają i jakie mają głosy.
Wody nie było vol.2? Za to kiedy popłynęła gorąca jak sam diabeł, to była błogość nad błogościami.
Zimno na dworze jak w psiarni? Wkładam codziennie inne futerko i czuję się niczem Alexis w mordę jeża Carrington-Colby-Dexter.
Oczko w pończosze? Jadę do Plejady po nowe, spotykam Wroga i widzę jak mina mu rzednie, spuszcza oczka i bąka „cześć”. I kątem oka widzę, że kiedy już go minęłam odwraca się i patrzy. Niech patrzy i zdycha pod płotem parchami porośnięty.
Niewyspana jestem odrobinkę? Dla tych rozmów mogę nie spać wcale. Odkrywam, badam, zapisuję w osobistym dyktafonie, odtwarzam.
Niewyspana jestem odrobinkę vol.2? Czytam, zaczytuję się, składam literki i pochłaniam książki – w wannie najchętniej, gdyby ktoś pytał:)))
Boli mnie kręgosłup? Przyjdzie czas na relaks i rozluźnienie. W sobotę.

Mogłabym tak pół dnia albo dłużej. Ktoś mi kiedyś powiedział (Toudi to był chyba), że zaskakuje go moja pozytywna energia bez względu na okoliczności. „Spieprzyło się coś, coś nie wyszło? Znajdź w tym plus, dobrą stronę.” Usłyszałam, że tak się nie da ze wszystkim. „Wyobraź sobie, że przypaliłeś jajko, które sobie smażyłeś. Jesteś wkurzony? To pomyśl, że jeśli nie zjesz tego jajka będziesz miał niższy poziom cholesterolu.” Spojrzał i zrozumiał – tak się da ze wszystkim… i to ta umiejętność daje siłę, do pokonywania kolejnych „jajek”. Tak robię, tak żyję – dlatego nawet jeśli TU nie jest słonecznie ostatnio, to WE MNIE jest. Bardziej niż kiedykolwiek… serio serio:))_

6 komentarzy:

  1. nie nagłówek nie fajnie nie dlatego, że nie radosny, możesz se wstawić tam nawet „Psia kupa”, jeśli masz ochotę, ale ten jest wyjątkowo beznadziejny i …..płytki bleee – w mojej opinii oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa co do nagłówka…. to jeszcze chciałam dodać, że domyślam się że teraz to go dopiero nie zmienisz…hehehehe

    OdpowiedzUsuń
  3. Umówmy się, że nagłówek jest po prostu wsiowy ;-) a Cleosia baaaardzo marudna ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ależ oczywiście, że zmienię i nagłówek i cały szablon:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko nie zmieniaj siebie, bo taką marudną Cię kochamy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze czytanie nagłówka – i w śmiech. Ten pozytywny – DO. Następne czytania – za każdym razem dowód na NAJBOSKIEJSZOŚĆ Autorki i sympatia do takiego obrazu. Coraz większy apetyt na spotkanie na żywca (w obu znaczeniach). :)

    OdpowiedzUsuń