licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 20 października 2007

Smok siedzi...

…na kanapie, je Danio i ogląda bajkę.

Smok: Mamo mamo patrz ślimaćki, i gąsienicie i biedlonki. Ja lubie biedlonti tylko one glyzą bo mają wieeeelkie zęby jak Tlaktol.

Tiaaa.

Mały John pewnikiem nie będąc w pełni władz umysłowych stwierdził, że „wy sobie dziewczyny idźcie a ja zostanę z dziećmi.” Dopiero po chwili zapytała ile dzieci mają lat.
Cleos: Klucha 4
MJ: (bladość)
C: Bąk 7
MJ: (Trochę mniejsza bladość) To ja sobie może jakieś środki na uspokojenie przyniosę.
C: No słusznie, bo wódka mi się w domu skończyła.
MJ: (kręcąc kuprem w rytm lambady) Z własną piersióweczką przyyyyjdę… kaooooomaaaa laaaaaaaaaambaaaaaadaaaaaaa.

Czy ja wiem, czy Jej potrzebna piersióweczka, skoro i bez niej nie sprawia wrażęnia trzeźwej i zdrowej na umyśle???:)))

APDEJT:
Mały John stwierdził, że dzieci były, cyt: „bardzo grzeczne”. Zastanawiamy się z Who czy się upiła, czy może ktoś nam te dzieci podmienił. Wchodząc do domu zastałyśmy Smoka z mopem, Kluchę z odkurzaczem i Bąka również zaangażowanego w odgruzowywanie – cuda się jednak zdarzają.

Zakupy jakoś nie straszliwie obfite, ale za to z humorem.
1. bluzka, którą mogę założyć WYŁĄCZNIE do włoskich spodni wieczorowych, które nadają się WYŁĄCZNIE na okazje typu opera, eleganckie przyjęcie, 50 rocznica ślubu. W operze nie byłam od wieków, na przyjęcia nie chodzę chociaż mam ochotę, a 50 rocznicy nikt miał nie będzie, ale co mi tam – wołała to kupiłam.
2. futerko – futerko sprawia, że call me Cruella De Vil.

Aaaaaa i dostałam długopis ze Shrekiem – niedużo Cleosi do szczęścia potrzeba – Tank U Who:)))

1 komentarz: