licznik bloga

Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 12 października 2007

Mały John twierdzi...

…że za dużo wydaję na bieliznę. Ma rację kobita:))) No ale, jak mam nie wydawać, kiedy jadę TYLKO po odłożoną resztę zakupów z zeszłego miesiąca, a tam z wieszaków ryk i kwik „KUP NAS DO JASNEJ CHOLERY”. No to kupuję te czernie, brązy, bordowe fatałaszki i wychodzę uboższa, ech co tam uboższa, wychodzę biedniusieńska i golutka w fundusze jak święty turecki. Ale za to jak bosko na tej goliźnie przyodziana. A co! Bo generalnie zasada jest taka, że bluzeczki, swetereczki i inne pierdołeczki mogę sobie wyszperać, ale bielizna i buty muszą wołać i kosztować. Nic nie poradzę, tak mam. Analizując stan konta rusza mnie jedynie malutki wyrzut sumienia, maciupeńki, bo przecież skoro WOŁAŁY, to trzeba je było URATOWAĆ, nie???

APDEJT:
sześć lat…cztery lata… zapomniał…

1 komentarz: